Kalendarium kultu św. Andrzeja Boboli
1702 - 16 kwietnia ojcu Marcinowi Godebskiemu, rektorowi seminarium w Pińsku, objawił się Andrzej Bobola. Po odnalezieniu Jego ciała okazało się, ze nie uległo ono rozkładowi;
1755 - Ojciec Święty Benedykt XIV zaliczył Andrzeja Bobolę w poczet męczenników Kościoła oświadczając, iż poniósł on śmierć za wiarę;
1808 - przeniesienie ciała męczennika do kościoła Jezuitów w Połocku, gdyż świątynię w Pińsku oddano prawosławnym;
1819 - ukazanie się Andrzeja Boboli dominikaninowi, ojcu Alojzemu Korzeniowskiemu i przepowiedzenie odzyskania niepodległości przez Polskę;
1830 - przeniesienie relikwii męczennika do kościoła Dominikanów w Połocku;
1863 - 30 października Ojciec Święty Pius IX beatyfikował Sługę Bożego Andrzeja Bobolę;
1920 - od 6 do 15 sierpnia- w dniach zbliżania się do stolicy wojsk bolszewickich- nowenny i procesje z jego relikwiami ulicami Warszawy. 15 sierpnia zaczął się odwrót bolszewików zakończony zwycięstwem wojsk polskich w Bitwie Warszawskiej, która uratowała Europę przed rewolucją socjalistyczną;
1922 - przewiezienie przez bolszewików ciała błogosławionego Andrzeja i prezentowanie Go jako osobliwości na wysta wie- w gmachu Wystawy Higienicznej Ludowego Komisariatu Zdrowia w Moskwie;
1924 - w wyniku zabiegów Ojca Świętego Piusa XI relikwie błogosławionego Andrzeja udało się przewieźć do Watykanu;
1938 - 17 kwietnia Ojciec Święty Pius XI kanonizował błogosławionego Andrzeja Bobolę;
1938 - 11 czerwca specjalny pociąg z relikwiami świętego męczennika, owacyjnie witany, wjechał na stację graniczną w Zebrzydowicach. Na następnym postoju w Dziedzicach, trumnę procesyjnie przeniesiono do Czechowic i odprawiono uroczystą Mszę Św. Na dalszej trasie przez Kraków, Katowice, Łódź do Warszawy, relikwie witały ogromne rzesze wiernych;
1938 - 20 czerwca relikwie św. Andrzeja złożono w kaplicy ojców Jezuitów w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej;
1939 - 27 września trumnę z relikwiami złożono w Kościele Matki Bożej Łaskawej na Starym Mieście;
1944 - 14 sierpnia podczas Powstania Warszawskiego, relikwie przeniesiono do Kościoła św. Jacka przy ulicy Freta;
1945 - 7 lutego relikwie wróciły do kaplicy ojców Jezuitów w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej;
1956 - 16 maja, w uroczystość św. Andrzeja Boboli, więziony w Komańczy Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński napisał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego;
1957 - 16 maja, w trzechsetną rocznicę męczeństwa św. Andrzeja, Ojciec Święty Pius XII ogłosił encyklikę o Nim- „Niezwyciężony Atleta Chrystusa”;
1980 - rozpoczęto budowę Sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie;
1989 - 13 maja relikwie umieszczono w krypcie pod prezbiterium w nowym Sanktuarium;
1990 - pierwsza po wojnie pielgrzymka do Janowa Poleskiego i Pińska szlakiem męczeństwa „Apostoła Polesia”;
1992 - 17 maja św. Andrzej Bobola został patronem Metropolii Warszawskiej;
1992 - rozpoczęto działalność Stowarzyszenia Krzewienia Kultu św. Andrzeja Boboli;
1999 - 14 listopada został patronem Czechowic- Dziedzic, na podstawie decyzji Watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Sakramentów uznającej, iż „Święty Andrzej Bobola, kapłan i męczennik, jest patronem wobec Boga dla miasta Czechowice- Dziedzice”;
2002- 16 maja św. Andrzej Bobola został ogłoszony patronem Polski.
Nie pozwolił zapomnieć o sobie
Świadectwa objawień Andrzeja Boboli
W związku z niesprzyjającymi wydarzeniami historycznymi, ciało Andrzeja Boboli złożone w 1657r. w podziemiach pińskiego klasztoru powoli odchodziło w zapomnienie; podobnie, jak i Jego męczeńska śmierć. Nie pozwolił on jednak zapomnieć o sobie.
16 kwietnia 1702r. objawił się on we śnie rektorowi pińskiego kolegium, Marcinowi Godebskiemu. Obiecał On mieć klasztor w opiece pod warunkiem, iż Jego ciało zostanie otoczone odpowiednią czcią. Z racji wojennej zawieruchy było to niezwykle trudne przedsięwzięcie.
Kolejnej nocy, z 18 na 19 kwietnia Andrzej ukazał się ponownie, tym razem świeckiemu zakrystianowi, Prokopowi Łukaszewiczowi i wskazał konkretne miejsce, gdzie został przed 45 laty pochowany. Trzy godziny po rozpoczęciu poszukiwań, dotarto do trumny z napisem „Ojciec Andrzej Bobola Towarzystwa Jezusowego przez kozaków zabity.” Po jej otworzeniu okazało się, iż ciało sprzed 45 lat zachowało świeży wygląd i wszystkie ślady tortur. Odziano je i przełożono do nowej trumny.
Wieść ta obiegła powoli całą Rzeczpospolitą. Mieszkańcy Pińska, Janowa i okolic, a mieszkańcy zaczęli przypominać sobie historię sprzed lat. Jego kult zaczął szerzyć się bardzo szybko, a On sam- zgodnie z obietnicą- otoczył opieką nie tylko wspomniany klasztor jezuicki. Gdy kilka lat później epidemia pochłonęła tysiące ofiar, jedynie Pińszczyzna została przed nią ochroniona.
W takiej sytuacji na polecenie generała jezuitów, pracujący w Rzymie polski jezuita, Jan Dawidowicz, rozpoczął rozpoczął prace związane z beatyfikacją męczennika. 9 lutego 1755r. Ojciec Święty Benedykt XIV wpisał Go na listę męczenników za wiarę. Działania na rzecz beatyfikacji podjęli także polscy biskupi, ale na przeszkodzie stanęła kasata zakonu jezuitów oraz rozbiory Polski.
Andrzej Bobola ponownie przypomniał o sobie w Wilnie w 1819 r. W wileńskim klasztorze przebywał wówczas dominikanin o. Alojzy Korzeniewski, prześladowany przez carskie władze. W wieczornej modlitwie zwracał się on do Andrzeja, zawierzając mu sprawę niepodległości Polski. Kiedy miał kłaść się spać, ujrzał Go przed sobą, a On kazał otworzyć mu okno. Po uczynieniu tego oczom Korzeniewskiego ukazała się rozległa równina. Andrzej objaśnił mu, iż jest to ziemia pińska, na której został zamęczony za wiarę. Dominikanin ujrzał następnie wojnę, w której walczyło zaciekle wiele narodów. Wtedy zjawa powiedziała: „Gdy wojna, której masz obraz przed sobą, zakończy się pokojem, Polska zostanie odbudowana i ja zostanę uznany jej głównym patronem.” Przepowiednia ta spełniła się po 400 latach od tego wydarzenia. Pomimo działań rządu carskiego, który nie chciał dopuścić do beatyfikacji, ks. Andrzej Bobola w dniu 30 października 1853 roku został ogłoszony błogosławionym przez papieża Piusa IX. Kult błogosławionego zaczął się szerzyć również w imperium rosyjskim.
Tymczasem Polska odzyskała niepodległość w 1918r., a niespełna 20 lat później bł. Andrzej Bobola został kanonizowany.
W wyniku wojny, która wybuchła rok później, przez kolejne pół wieku Polska pozostawała pod komunistycznymi rządami. Pod ich koniec doszło do kolejnych objawień Andrzeja Boboli. Tym razem w Strachocinie - wiosce, która uznaje się za miejsce narodzin męczennika. Od lat opowiadano o dziwnych odgłosach na plebanii, spadały lampki, brewiarz, a z pustego chóru zleciał kamień. Kolejni proboszczowie bali się tam mieszkać, a ks. Ryszard Mucha trafił z tego powodu do szpitala.
W 1983r. zastąpił go ks. Józef Niźnik. Nie wiedział on nic o nocnych strachach na plebanii. W nocy z 10 na 11 września 1983r. obudziło go uderzenie w rękę. Jego oczom ukazał się zjawa, która objawiała się regularnie w ciągu kolejnych czterech lat, zawsze w nocy o godz. 2.10. Proboszcz Niźnik, który pozostał cały ten czas na plebanii, skojarzył postać z Andrzejem Bobolą. Dotarł on do informacji, iż Andrzej domaga się kultu w Strachocinie. 16 maja 1987r. w 330 rocznicę śmierci męczennika ks. Niźnik powiedział wiernym, że powinni Go czcić. Po tym wydarzeniu, w najbliższą noc, postać pojawiła się po raz ostatni. 16 maja 1988r. uroczyście wprowadzono relikwie świętego i umieszczono je w wybudowanym ku Jego czci ołtarzu, a ks. Niźnik został kustoszem strachocińskiego sanktuarium. W marcu 2007 r. ks. abp Józef Michalik ustanowił Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie.
Pod opieką Andrzeja Boboli
Niezwykłe uleczenia świadectwem w procesie kanonizacyjnym
W latach 20. XX wieku Ida Kopecka z Krynicy zachorowała na osteomalację - rozmiękczenie kości. Chorobę tę leczono w tamtych czasach za pomocą naświetlań promieniami Roentgena.
Było lato 1922r. Pod koniec trzeciego tygodnia terapii kobieta zauważyła w naświetlanych miejscach dziwne zaróżowienie. Nie trwało długo, a różowa skóra przybrała kolor czarny. Badający ją lekarz stwierdził ciężkie poparzenie promieniami Roentgena i wypisał skierowanie do specjalisty. Ten stwierdził po badaniu, iż nie jest w stanie pomóc kobiecie. Przepisał maść i zalecił bandażowanie rany.
Wkrótce rana rozwarła się i zaczęła z niej sączyć ciemna ropa. Czując zbliżającą się śmierć, kobieta wezwała znajomego jezuitę, aby ten ją wyspowiadał. Następnie chora udała się do specjalisty do Krakowa.
Wedle Idy Kopeckiej „proces chorobowy rozwijał się szybko, rana powiększała się. W niedzielę rano po powrocie z kościoła poszłam znów z siostrą do lekarza. Oglądnął i mówi sam do siebie- Rana otwarta, 15 cm długa, 12 cm szeroka, głęboka, ropa gęsta, strzępy skóry i ciała”. Po tej konsultacji kobieta ponownie udała się do kościoła. Nie mogła do niego jednakże wejść od razu, gdyż nie skończyła się jeszcze suma. Usiadła na ławce, a po chwili dołączył do niej jezuita, ojciec Hortyński. Zapytał on, jak chora się czuje i poradził modlić się o zdrowie za wstawiennictwem bł. Andrzeja Boboli. Dał on kobiecie relikwie błogosławionego i obiecał nazajutrz odprawić Mszę Św. o uzdrowienie chorej przy jego wstawiennictwie. Kobieta relacjonuje: „Przyłożyłam relikwie do ciała obok rany, przyklękłam i pomodliłam się krótko: Bł. Andrzeju Bobolo, uproś mi uzdrowienie, o ile jest to zgodne z wolą Bożą”.
Już tego samego dnia wieczorem kobieta poczuła się lepiej. Następnego dnia zdjęła opatrunek. Bandaż był zupełnie czysty. Nie było na nim żadnych ropnych plam. Przesunęła ręką po ranie - skóra była sucha i gładka. Rany nie było.
Tego dnia kobieta udała się do kościoła, a następnie do lekarza. Chciała go zapytać, czy może się już kąpać. Lekarz był oburzony, ale ona odpowiedziała, ze rany już nie ma. Lekarz obejrzał miejsce po ranie i nie krył zdziwienia, gdyż rzeczywiście stwierdził, iż nie ma już po niej śladu.
Uzdrowienie uznano za cud. Było jednym z dwóch, które wykorzystano podczas procesu kanonizacyjnego jezuickiego męczennika.
Siostra Alojza Dobrzyńska była przełożoną rzymskiego klasztoru Sióstr Służebniczek Niepokalanie Poczętej NMP. W październiku 1933r. 56-letnia kobieta zaczęła odczuwać dolegliwości żołądkowe. W ciągu kilku dni choroba powaliła tryskającą energią zakonnicę. Dwa miesiąc później już nie była w stanie opuścić łóżka. Badający ją lekarz stwierdził rakowate owrzodzenie trzustki. Badania radiologiczne potwierdziły rozpoznanie.
Wykryta choroba była nieuleczalna, mimo to poradzono kobiecie, by poddała się operacji. Zdecydowana na ten krok siostra postanowiła pojechać do Pleszewa. Jednakże wcześniej, 15 grudnia siostry zaczęły odmawiać modlitwy za wstawiennictwem Andrzeja Boboli, w intencji zdrowia siostry Alojzy. Namówił je do tego przebywający w Rzymie ks. Stanisław Włudyga. Jezuita wręczył również siostrom ułożoną przez siebie nowennę do męczennika. Nowenna była złożona z kilku części. Najpierw należało odmówić Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo i tajemnice bolesną Różańca św., a następnie litanie loretańską, Pod Twoją obronę i modlitwę do bł. Andrzeja Boboli. Modlitwy te były odmawiane w pokoju chorej. Na stoliku ustawiono ołtarzyk z relikwiami błogosławionego, przed którym zapalono wieczną lampkę.
Stan chorej nie poprawiał się przez dłuższy czas. Kolejne badania radiologiczne z dnia 29 grudnia 1933r. potwierdziły wcześniejszą diagnozę. Następnego dnia odbyło się badanie lekarskie. Lekarz ze zdziwieniem orzekł poprawę zdrowia. Chora, która od dawna nie jadła normalnie i przyjmowała jedynie płyny, zjadła tego dnia kolację i poprawił się jej wygląd ogólny. Gorączka ustąpiła, a chora normalnie wstała z łóżka, po czym powróciła do wcześniejszych zajęć i obowiązków.
7 stycznia 1944r. siostra Alojza przyjechała do Pleszewa na umówiony wcześniej zabieg. Zgłosiwszy się na wcześniej umówione, przedoperacyjne badanie usłyszała, iż po chorobie nie ma już śladu. Siostra była całkowicie zdrowa. To uzdrowienie uznano za cud wyproszony za wstawiennictwem bł. Andrzeja Boboli. Cud, jako drugi już, przyczynił się do kanonizacji bł. Andrzeja Boboli.
Wdzięczność za opiekę nad Polską
Latem 1920 roku Polska po kilkunastu miesiącach po odzyskaniu niepodległości znalazła się w ogromnym niebezpieczeństwem. Do stolicy Polski zbliżała się kilkutysięczna bolszewicka armia. Żołnierze otrzymali rozkaz, aby przejść „po trupie białej Polski” i dotrzeć do zrewoltowanych Niemiec. Realizacja tego scenariusza oznaczała by podbój całej Europy przez komunizm. Polska młoda armia cofała się przez siejącymi gwałt i zniszczenie bolszewickimi wojskami. Wystrzały ich armat coraz wyraźniej było słychać w Warszawie.
W tej dramatycznej dla Polski sytuacji polscy biskupi obradujący na Jasnej Górze zwrócili się do Ojca Świętego Benedykta XVI z prośbą o kanonizację bł. Andrzeja Boboli i ogłoszenie go patronem Polski. W tej prośbie wyrażała się ufność iż nowy polski święty uchroni ojczyznę od nieszczęścia jakie nad nią zawisło.
W takie sytuacji ks. kard. Aleksander Kakowski, metropolita warszawski zarządził 31 lipca 1920 roku odprawienie we wszystkich kościołach archidiecezji nowenny od 6 do 15 sierpnia. 8 sierpnia na ulice stolicy wyszło w procesji z relikwiami bł. Andrzeja Boboli oraz bł. Andrzeja z Gielniowa sto tysięcy warszawiaków wznosząc prośby o ratunek dla Polski. W ostatnim dniu nowenny - 15 sierpnia 1920 roku - nastąpił przełom i wojska bolszewickie zostały odparte. Bitwa Warszawska uznana za jedną z siedemnastu najważniejszych w historii Polski zakończyła się polskim zwycięstwem. Europa była uratowana.
O tych wydarzeniach wspominał po latach w swym liście z okazji 350-lecia męczeńskiej śmierci św. Andrzeja ks. abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita przemyski. „To do niego [bł. Andrzeja Boboli] i z nim modlono się i odprawiano procesje w roku 1920, kiedy na osłabioną Polskę, tuż po odzyskaniu wolności napadły wojska sowieckie. Zwycięski >Cud nad Wisłą< nastąpił podczas intensywnych modlitw do Matki Bożej i po zakończeniu nowenny do św. Andrzeja Boboli. Z oblężonymi w Warszawie modlił się ówczesny nuncjusz apostolski Achille Ratti, który później jako papież Pius XI kanonizował św. Andrzeja Bobolę w 1938 roku w Rzymie”.
Świadomość uratowania Polski za wstawiennictwem bł. Andrzeja Boboli była powszechna. W liście do Ojca Świętego Benedykta XV polscy biskupi pisali z nadzieją, iż „podniesiony ku czci Świętych, będzie najdzielniejszym i nieustannym Patronem Ojczyzny i Kościoła Katolickiego, szczególnie na Kresach Polski, najbardziej wystawionych na niemałe niebezpieczeństwo obyczajności i prawdziwej wiary”. Do prośby hierarchów dołączono list Naczelnika Państwa marszałka Józefa Piłsudskiego: „Ojcze Święty! Od początku wojny światowej, która się zda obecnie dobiegać do końca, Bóg Wszechmogący widocznie błogosławił wysiłkom naszej bohaterskiej armii. Wbrew zamiarom naszych wrogów, Ojczyzna nasza zmartwychwstała, co według rachub ludzkich zdawało się prawie niemożliwym. Przypisujemy to dokonanie się aktu sprawiedliwości dziejowej możnemu wstawiennictwu naszych Świętych Patronów, a zwłaszcza Błogosławionemu Andrzejowi Boboli, w sposób szczególny czczonemu przez naród polski, który w nim położył swą ufność. Pragniemy mu okazać wdzięczność za Jego opiekę nad Polską i zapewnić ją sobie na przyszłość dla dalszego rozwoju naszego Państwa. Dlatego błagamy Cię, Ojcze Święty, by Wasza Świątobliwość raczył zaliczyć w poczet świętych Błogosławionego Andrzeja Bobolę. Ufamy, że jako Patron Kresów Wschodnich, na których poniósł śmierć męczeńską, wyprosi nam u Boga, że Polska w dalszym ciągu będzie przedmurzem chrześcijaństwa na rubieżach wschodnich.”
We wsparcie tych próśb włączyło się wielu Polaków, w tym mieszkańcy Polesia, a szczególnie zakon jezuitów. Powstawały nowe ośrodki kultu błogosławionego, m.in. kaplica przy lubelskim kolegium ojców Jezuitów, zwanym od jego imienia „Bobolanum”. Wysiłki te oraz cuda uznane przez watykańską kongregację zakończyły się kanonizacją bł. Boboli 17 kwietnia 1838 roku.
Bolszewickie świętokradztwo
Relikwie bł. Andrzeja Boboli w Połocku cieszyły się kultem nie tylko katolików, ale także prawosławnych, co budziło niepokój władz rosyjskich. Wysłano nawet specjalną komisję w 1866 roku, ale oderwana ze sklepienia cegła, która zraniła jednego z urzędników spowodowała, iż inspektorzy dostrzegając w tym interwencję bł. Boboli opuścili szybko Połock i już do niego nie wrócili. Zagrożeniem dla relikwii stało się dopiero przejęcie władzy w Rosji przez bezbożny bolszewizm w 1917 roku.
Pierwsze próby ich zbezczeszczenia podjęto już w 1919, ale zakończyły się niepowodzeniem w wyniku zdecydowanej postawy m.in. ks. abpa Jana Cieplaka i miejscowych katolików. Trzy lata później podjęto kolejną próbę, aby zbadać relikwie i wykazać „obywatelom katolickim, że duchowieństwo utrzymuje ich pod władzą religijnego oszukaństwa.” 23 czerwca 1922 roku kościół otoczyło wojsko. Bolszewicy chcieli udowodnić, że nie jest prawdą, iż zwłoki się nie rozłożyły. Bolszewiccy urzędnicy w asyście żołnierzy otworzyli trumnę i rzucili ciałem bł. Andrzeja o ziemię. Ku zdziwieniu zebranych świętokradców nie rozsypały się, a jeden z nich powiedział nawet „Dziwnem jest, jak dobrze się zachowały”. Tymczasem wobec takiej profanacji w kościele urządzono nabożeństwa ekspiacyjne, a ks. abp Cieplak interweniował u najwyższych władz bolszewickich. Nie odniosło to skutku i 20 lipca 1922 roku do kościoła wkroczyli bolszewicy bijąc i mordując stawiających opór parafian oraz wywożąc relikwie do Moskwy, gdzie wystawiono je w budynku Higienicznej Wystawy Ludowego Komisariatu Zdrowia.
O ich zwrot rozpoczął bezskuteczne starania polski rząd, a wcześniej marszałek Józef Piłsudski planował nawet szarżę na Połock, by odebrać bezbożnikom trumnę z ciałem Błogosławionego.
Szansa na ich odzyskanie pojawiła się jednak jesienią 1922 roku, gdy po pięciu latach bolszewickich rządów Związek Sowiecki ogarnął głód. Umierającym Rosjanom z pomocą pospieszyła m.in. Stolica Apostolska z Piusem XI. W takiej sytuacji Sowieci - wobec zasług Papieskiej Komisji Ratowniczej – przychylnie odpowiedzieli na prośbę Ojca Świętego Piusa XI o wydanie relikwii. Rok później, dwaj przedstawiciele Papieskiej Komisji, jezuici: Edmund Walsh i Leonard Gallagher odebrali od bolszewików relikwie. Sowieci nie wyrazili jednak zgody na przewiezieni ich nie tylko do Polski, ale nawet przez jej terytorium. Ostatecznie relikwie bł. Andrzeja Boboli przez Odessę i Konstantynopol dotarły do Rzymu 1 listopada 1923 roku. Złożono je w bazylice św. Piotra na Watykanie, a w maju 1924 roku Ojciec Święty przekazał ciało jezuickiemu kościołowi del Gesu.
Triumfalny powrót do Ojczyzny
„W imię Świętej i Nierozdzielnej Trójcy, dla wywyższenia świętej Wiary katolickiej i rozwoju chrześcijaństwa, mocą powagi Pana naszego Jezusa Chrystusa (...) ogłaszamy, że błogosławieni Andrzej Bobola, Jan Leonardi i Salvator da Horta istotnie są święci i zapisując ich do Spisu Świętych polecamy (...) aby Kościół wspominał ich jako świętych z pobożną czcią w dniach wyznaczonych na ich święta - słowa te wypowiedział w Niedzielę Wielkanocną 17 kwietnia 1938 roku Ojciec Święty, Pius XII podczas uroczystości kanonizacyjnych wynosząc na ołtarze św. Andrzeja Bobolę. Na uroczystości kanonizacyjne przybyło z Polski kilka tysięcy Polaków w specjalnych pielgrzymkach. „Odbyły się one z wielka wspaniałością. (...) Przeważają oczywiście Włosi, za nimi Polacy, a dalej Niemcy, Francuzi i inni. (...) Przy sztandarze św. Andrzeja Boboli idą polscy jezuici z ojcem generałem Włodzimierzem Ledóchowskim na czele” - donosiła polska prasa. Po uroczystościach kanonizacyjnych relikwie św. Andrzeja Boboli przez Jugosławię, Węgry i Czechosłowację dotarły do Polski. wróciły do Polski. 11 czerwca 1938 roku specjalny pociąg owacyjnie witany wjechał na stację graniczną w Zebrzydowicach, gdzie odprawiono pierwszą Mszę św. Na następnym postoju w Dziedzicach trumnę procesyjnie przeniesiono do Czechowic, gdzie odprawiono uroczystą Mszę św. Na dalszej trasie był Kraków, Katowice, Łódź. W końcu relikwie dotarły do stolicy. „To co się działo w Warszawie 17 czerwca 1938 roku zapisze się jako historyczny moment w dziejach Polski (...) działo się coś niezwykłego. Masy, setki tysięcy ludzi zebranych na ulicach Warszawy zastygły w jakby radosnym i pewnym powagi i skupienia oczekiwaniu, że oto teraz stanie się coś wielkiego, gdy święty Patron Polski, zapowiadający jej zmartwychwstanie przybył do nas (...) Głowa przy głowie, wojsko, ludność cywilna, młodzież cisza, aż nagle zrywa się śpiew - wołanie: „Gaude Mater Polonia”. (...) Mocarz ducha triumfator - męczennik wraca do swych rodzinnych stron” – relacjonowano uroczystości.